niedziela, 6 czerwca 2010

znowu o gospodarce



Kolejna analiza gospodarcza. Analityk WBK pisze co powinniśmy zrobić (w sensie: rządzący). Ja natomiast zakładam, że to się nie uda. Tzw. "poziom zabezpieczenia" nie obniży się, rozmiar instytucji finansowych się nie zmniejszy. Dopiero prawdziwe bankructwo (podobnie jak w latach 80-tych) zmusi rządzących do rewolucji. Wtedy, gdy im samym zacznie być w tym kraju niewygodnie.

"Krzysztof Rybiński:
Kryzys grecki przyspiesza procesy, które i tak by zaszły. Mamy za sobą kryzys finansowy. Przechodzimy właśnie kryzys fiskalny, przed którym przestrzegaliśmy w minionym roku. Przed nami dramatyczne problemy wynikające ze starzenia się społeczeństw. Jeżeli uwzględnimy zobowiązania emerytalne, to średnie zadłużenie państw europejskich wynosi 500 proc., a Grecji pewnie 1000 proc. Kuracja grecka czeka wszystkie kraje. Poziom zabezpieczenia społecznego musi się obniżyć, a to oznacza strajki, presje na rządy, przesilenia polityczne. To będzie codzienność w najbliższej dekadzie. Mimo wszystko Europa jest na dobrej drodze, gdyż problemy greckie przestraszyły inne rządy. Hiszpania, Francja, Portugalia, Niemcy, Wielka Brytania ogłosiły cięcia jednych wydatków i zamrożenie innych.

Kryzys europejski był nakręcany przez rynki finansowe. Niektóre instytucje finansowe są tak wielkie, że mogą kreować wydarzenia finansowe w sposób dla nich wygodny. Grały, a być może ciągle grają na to, by doprowadzić do kryzysu finansowego w Unii Europejskiej. Sprawy zaszły tak daleko, że trzeba postawić im tamę poprzez odpowiednie regulacje. Na przykład -
musimy ograniczyć rozmiar instytucji finansowych, wprowadzić podatek Tobina (czyli drobną opłatę od każdej transakcji finansowej), który utrudni gry spekulacyjne. Dzięki reformom finansów publicznych w ciągu dwóch-trzech lat część europejskich problemów będzie rozwiązana, co uwiarygodni Unię w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie się nic nie dzieje.

Reformy Obamy raczej zwiększą deficyt budżetowy i niepokój rynków finansowych przesunie się za kilka lat w stronę USA. Pojawi się wątpliwość, czy Ameryka spłaci swoje długi w inny sposób niż poprzez osłabienie dolara i zaaplikowanie światu wyższej inflacji. To może doprowadzić do gry dużo groźniejszej niż teraz. Łatwo sobie wyobrazić, jak rynkami potrząśnie obniżka ratingu USA. A przed nami są jeszcze problemy chińskie - narastający bąbel na rynku nieruchomości.
Musimy się liczyć z tym, że kryzysy globalne w rozmaitej postaci będą w najbliższej dekadzie częstym zjawiskiem."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz