czwartek, 3 czerwca 2010

Do czego zmierzamy?

W związku z tym, że zadłużenie kraju dramatycznie rośnie przewiduję pewne zmiany w życiu Polaków. Prognozy te są ogólne – nie konkretne, a termin 5 lat jest umowny. O ile stosunkowo łatwo przewidzieć kierunek zmian, o tyle już z obliczeniem tempa zmian jest trudniej.

W związku z tym podarowałam sobie szacunki odnośnie tempa przyjmując że do zajścia przewidywanych wydarzeń powinno dojść nie później niż w ciągu najbliższych 5 lat.

Kierunek zmian zależy oczywiście w największym stopniu od decyzji politycznych. Te – przynajmniej teoretycznie – mogą być bardzo różne, w praktyce jednak możliwości rządzących są ograniczone ich własnymi motywacjami (leżącymi jak kłoda na drodze rozwoju gospodarczego). Nawet jednak przy założeniu motywacji służących gospodarce (choć to nierozsądne założenie ;-)) pojawiłyby się przyczyny systemowe (np w postaci weta prezydenta Jarosława Kaczyńskiego, który jak przewiduję wygra najbliższe wybory)

Co więc się takiego w ciągu najbliższych lat stanie?

Przede wszystkim i na początku wzrosną podatki –największe dochody do budżetu są z VATu, więc prawdopodobnie to VAT zostanie podniesiony (zapewne do 25 %).

Wielkość zatrudnienia w sektorze prywatnym spadnie. Część polskich firm swoją działalność wyprowadzi do krajów z mniejszymi regulacjami. Spadną inwestycje firm zagranicznych. Zwiększy się zatrudnienie w szarej strefie.

Bezrobocie wzrośnie, ale niekoniecznie to oficjalne – leżąca na łopatkach służba zdrowia zlikwiduje najważniejszą motywację do rejestrowania się w urzędach pracy (czyli w celu posiadania ubezpieczenia zdrowotnego).

Wzrośnie wielkość emigracji do innych krajów osób w wieku produkcyjnym. Zmniejszy się napływ obcokrajowców do Polski.

Wzrośnie inflacja – nie mniej niż 20% przez 5 lat. Prawdopodobnie jednak ceny wzrosną bardziej. Skąd ta inflacja? Inflacja jest ciekawym narzędziem do łatania dziury budżetowej. Zależy więc na niej rządzącym. Poza tym spadnie wartość złotówki, więc automatycznie wzrośnie cena produktów importowanych – czyli większości produktów.

Spadną dramatycznie możliwości nabywcze ludności (waloryzacje w sektorze budżetowym pojawiają się zawsze z opóźnieniem, .mogą być też zamrożone, wzrost płac w sektorze prywatnym będzie jeszcze wolniejszy).

Zwiększający się koszt obsługi zadłużenia popchnie polityków do szybkiej sprzedaży spółek z udziałem skarbu państwa. Będą to wyprzedaże szybkie i tanie (trudno uzyskać dobrą cenę w czasie kryzysu). Część podmiotów nie znajdzie nabywców. Coraz niższe dochody budżetowe (i coraz większe wydatki) zmuszą rządzących do cięć – najprawdopodobniej w pierwszej kolejności polegnie dotowany przemysł (kopalnie i huty). Strajki będą na porządku dziennym.

W kolejnych latach zwiększać się będzie liczba przestępstw na tle rabunkowym. Spadnie więc bezpieczeństwo.

Poziom życia zbliży się do poziomu życia u naszych sąsiadów – Ukrainy (w terminie raczej 10 – 15 letnim), chyba że wcześniej wybuchnie wojna – domowa lub międzynarodowa.

10 komentarzy:

  1. very good blog, congratulations
    regard from Reus Catalonia
    thank you

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, Pani jest analitykiem gospodarczym czy autorką horrorów?

    OdpowiedzUsuń
  3. To dobra wiadomosc w sumie :) POnierzad wreszcie otworzy szuflady pelne ustaw :D
    Przez 3 lata pewnie szukali kluczy i nie znalezli, wiec zapewne wymontuja zamki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,

    Fajnie, tylko czym ta analiza jest podparta?

    VAT jest ograniczony przez unie na poziomie 22%, nie moze byc wyzszy.

    Dlaczego dlug panstwowy ma isc do gory? Raczej nie bedzie po prostu nowych ustaw i bedzie sie stabilizowal.

    Zreszta powyzej 55% wchodzi bardzo ostra ustawa, patrz konstytucja.

    Nawet jak Jarko wygra wybory to nie bedzie w stanie wetowac wszystkiego bo przegra parlamentarne.



    Ogolnie zero zmian na dobre.. strasznie narzekajacy ten blog.

    OdpowiedzUsuń
  5. @anonimowy:
    VAT maksymalny jaki mogą wprowadzić kraje unijne to właśnie 25%. Więc może do tego poziomu wzrosnąć.
    Dług państwowy nie może się stabilizować, jeśli dochody do budżetu są niższe (i będą jeszcze niższe) a wydatki rosną - choćby z tytułu większych zasiłków i chorobowych (liczba zwolnień lekarskich w 2009 dramatycznie wzrosła jako sposób na ucieczkę przed zwolnieniami).
    Co z tego że konstytucja zabrania zadłużania powyżej jakiegoś poziomu. Co państwo zrobi, gdy całkiem niedługo ten poziom zostanie przekroczony? Zmieni konstytucję - to łatwiej zrobić niż gasić strajki i zamieszki uliczne. A te są nieuniknione, jako że prędzej czy później zabraknie na wypłaty nawet w sferze budżetowej.
    Jarko nie przegra wyborów parlamentarnych. A właściwie inaczej - nie wiem kto wygra, ale nie będzie to PO ani żadna partia liberalna (np. Korwina).

    A blog to może i horror. Przyjemnie się czyta pozytywne newsy. Ja piszę scenariusz realistyczny, a nie holywoodzki. A ekonomia działa jak prawo fizyki. Nie da się jej skutków uniknąć.

    OdpowiedzUsuń
  6. BTW - wczoraj runęły Węgry, co prawda nie ze strefy Euro, ale z Unii (szybciej to uderzy w nas niż kraje zachodnie). Europa jednak sypie się jak domek z kart i każde przeciwne twierdzenie jest albo naiwnością albo kłamstwem. Ameryka w gruncie rzeczy też nie ma zdrowej polityki ekonomicznej (Keynes to nie ekonomista, tylko idealista).

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki z tego wniosek...? Za parędziesiąt lat wszyscy będziemy chińczykami... @_@'

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do podatków zgoda. Wzrośnie VAT i akcyza (zwłaszcza ta druga nie jest limitowana przez UE). Nie można też wykluczyć, że politykierzy ostro zabiorą się za dowalenie nam podatku katastralnego w celu zlikwidowania dotacji z budżetu do samorządów. ZUS dalej będzie się miał świetnie, bo jeśli ktoś dawno temu zdecydował że nie będzie to zakład emerytalny tylko politycznie umotywowana instytucja opieki nad społeczeństwem musi w tym trwać bo wyjedzie na taczkach.

    OdpowiedzUsuń
  9. @anonimowy: racja, co do ZUSu również. Chyba że dojdzie do rewolucji, gdy kasa państwa będzie kompletnie pusta. Chociaż jakoś mało prawdopodobne by nawet wtedy zrobili coś z tym molochem ;-). Prawdopodobnie jakiś czas nie będzie wypłat, inflacja pogalopuje, więc wartość emerytur spadnie, ale dalej będą próbować doić wszystkich tych, których się da.

    OdpowiedzUsuń
  10. Takiej ilości smętnego pierdolenia i ssania palucha dawno nie widziałem.

    Serio, ktoś kupuje od Ciebie rzeczy na tym poziomie? Przecież to jest tak żenujące, że zrobiło mi się wszystko na raz.

    OdpowiedzUsuń